Organizator

Martyna Gulczyńska
Kategoria

Data

03 lis 2016

Marzenia o start up-owej kawie

Kto faktycznie potrafiłby przewidzieć, co znajdzie w plecaku o nazwie ‘projekt/start up’ i ile będzie on momentami ważył?

Tak jak – prawdopodobnie – duża część osób żyłam wizją świetlanej przyszłości, podbicia świata, ludzi padających w hołdzie na dźwięk nazwy naszego przyszłego uniwersytetu, prestiżu unoszącego się w powietrzu…

No może niezupełnie. Ale prawie.

Jeśli kiedykolwiek mieliście ochotę kupić bilet w jedną stronę na Syberię – dla siebie lub osób z którymi pracujecie – to albo macie niezłego pecha, albo przechodziliście przez to co ja niedawno i doskonale rozumiecie, że przekładanie idei na praktyczne działanie to nie kawa z mlekiem. No chyba że z takim przeterminowanym…

Gdy dopadł nas ‘mały’ kryzys, widzieliśmy tylko jedną opcję – znaleźć sposób na jego rozwiązanie. Nic innego nie wchodziło w grę.

Do naszej gry wszedł za to Tomek Dzida. Wysłuchał nas i porozmawiał, a przede wszystkim dał nam kompas do ręki i pokazał, że mamy już mapę i buty na grubej podeszwie.

Martwił nas głównie problem z kulturą pracy. Często nie potrafiliśmy dojść do porozumienia, rozdzielić pracy tak, by została wykonana, a osoby z którymi działaliśmy wydawały się mówić po chińsku i fińsku równocześnie.

Dowiedzieliśmy się, że na etapie wdrażania pomysłów w konkretne działania i wypróbowywania możliwych opcji jest to zupełnie naturalne. Nie możemy bowiem skutecznie wyznaczyć wtedy sposobów funkcjonowania i wartości wspólnych dla całego zespołu. Dopiero wypracowanie konkretnego modelu i powtarzających się  procesów będzie źródłem stabilności, a to pojawi się z czasem.

Tomek poradził nam spróbować podnieść świadomość wewnątrz grupy co do różnych typów osobowości i stylów komunikacji. Krokiem do tego było zrobienie między innymi testu online na podstawie Jungowskiej teorii, jak również udział w szkoleniu z komunikacji. Wszystkie te rzeczy miały pomóc nam dostrzec, że jesteśmy w niektórych aspektach skrajnie różni i pozwolić nie wyciągać szabli i innego żelastwa przy kolejnych nieporozumieniach.

Kolejnym przymusowym przystankiem na naszej drodze okazały się różnice wizji projektu wśród osób w zespole. Każdy z nas zupełnie inaczej wyobrażał sobie jego skalę i to, w którym kierunku powinien się on rozwijać. Doszliśmy do momentu, w którym wszyscy wiosłowaliśmy, ale niekoniecznie w tym samym kierunku. Kierowaliśmy się swoimi osobistymi wartościami, a nie wspólnymi dla naszej inicjatywy, i miało to bezpośrednie przełożenie na nasze działania.

Poszliśmy za radą Tomka i postanowiliśmy przybliżyć się do wyznaczenia naszej rzeczywistej identyfikacji. Jednym ze sposobów była próba zdefiniowania się przy podejmowaniu decyzji i poprzez obserwację ograniczeń, które sami wtedy nakładamy. Mówiąc ‘nie’ dla pewnych możliwości, dowiadujemy się bowiem, co właściwie tworzymy.

Zdecydowaliśmy się również tak wyznaczyć podział obowiązków i model decyzyjny, by największy wpływ na decyzje i kierunek projektu miały osoby szczególnie zainteresowane jego długoterminowym sukcesem. Każdy z kolei mógłby być zaangażowany w takim stopniu jaki mu najbardziej odpowiada. Chcieliśmy uciec bowiem od sytuacji w której część osób czuła się zmuszona pracować więcej, niż ma ochotę, a inni z kolei nie mogli robić tyle, ile chcieli…

bo wtedy kawa nie smakowałaby już tak dobrze jakby mogła. A kawa
– bardzo ważny element – z wielu względów…

Enjoy your coffee!
Martyna Gulczyńska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *