
Optymizm to umiejętność śmiania się przez łzy
Od kilku lat słyszę, że jestem optymistycznym liderem. Po reakcjach współpracowników i zespołów, które prowadziłem, widzę jak bardzo moje optymistyczne nastawienia pomaga przezwyciężyć obawy, niepewności i zwątpienia. Często optymizm jest właśnie tym, czego potrzebujemy jako zespół, aby wyjść ze stresującej sytuacji. Wyjść z uśmiechem i nadal chcieć ze sobą współpracować. Bo jak powiedział mój trener przywództwa, łatwo być liderem w pogodne dni, ale prawdziwym liderem jest się, gdy pada deszcz.
Mam 38 lat i aż dziw, że dopiero trzy miesiące temu zrozumiałem, czym tak naprawdę dla mnie jest optymizm i komu z rodziny zawdzięczam to, że go tyle noszę w sobie. Spotkałem w moim życiu wiele optymistycznych osób. Najbardziej jednak w optymizmie odbijam się w babci Trudzi.
Zawsze pogodna, zawsze uśmiechnięta i w trudnych chwilach zawsze ze słowami na ustach „Zobaczysz, będzie dobrze”. Będzie dobrze w dzieciństwie, gdy mama trafi do szpitala. Będzie dobrze w okresie dorastania, gdy bez zaplecza finansowego rozpocznę studia. Trzy miesiące temu usłyszałem od babci po raz kolejny „będzie dobrze” – tym razem, gdy odszedł dziadek, jej mąż.
Przeżyli razem 63 lata… Dziadek zmarł w domu. Widzę, jak babcia czuwa przy jego ciele, opiera się o balustradę łóżka i płacze. Widzę rodzinę wokół, dzieci i wnuków dziadków. I widzę, jak babcia cieszy się, że przyjechaliśmy pożegnać się z dziadkiem. W jednym momencie babcia uśmiecha się do mnie tak, jak zawsze. Choć tym razem uśmiecha się przez łzy. I mówi: „Tak miało być. Kłóciliśmy się, kto z nas pierwszy odejdzie, a on zrobił mi numer i odszedł wcześniej. Ale on miał odejść wcześniej. Bo ja mogłam się nim zaopiekować a on wiedział, że on nie da rady się mną zaopiekować. Zobaczysz, będzie dobrze”.
Wtedy zrozumiałem. Zrozumiałem, że optymizm to właśnie umiejętność śmiania się przez łzy. Zrozumiałem, że z naszej rodziny to właśnie babci zawdzięczam niezmierzone pokłady optymizmu – te, które noszę w sobie i jako lider przekazuję dalej. Wszystko ułożyło się jak układanka. No bo przecież moje motto życiowe, to to, że w każdym wydarzeniu które mnie spotyka, jest coś pozytywnego. A jak tego nie widzę, to po prostu za mało czasu jeszcze upłynęło.
Optymizm to skarb w moim plecaku przedsiębiorcy. Nie sprawia, że upadki mniej bolą. Ale sprawia, że z większą otwartością wyglądam na to co spotka mnie na drodze rozwijania Entrepreneur Impet. Każdego dnia, nawet gdy pada deszcz.
Dziękuję Ci babciu za wyprawkę ????
Tomek, zespół EI