Kategoria

Data

10 paź 2016

Wieczór z Małgorzatą Rebizant

Przeczytałam tomik jednym tchem. Nie tak, jak zwykle – w przypadku zgromadzonej w biblioteczce poezji – przewracając wszystkie jego karty, spoglądając na czarne litery na białym tle. Czytałam go już w drodze ze spotkania, drugiego dnia porządkując mieszkanie, w biegu, w wyobraźni. Czytałam go dużo wcześniej, niż w ogóle otrzymałam go na własność, niż w ogóle powstał. Tak to już bywa z nieprzeciętną poezją – nie lada wyczynem byłoby się z nią nie utożsamić.

img_7876

Wszystko przez ten wieczór i ten konkretny moment – wiersz ,,Dotyk”, przedstawiony publice na wieczorze poetyckim przez autorkę i nagły zgrzyt, bo tu mowa o kimś, kto jest, a zaraz potem może go nie być. Mowa o mnie. O chwili, kiedy utraciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu, tylko wbrew temu, o czym mowa w wierszu, ja nie podałam jej ręki. Byłam zła, sfrustrowana, nawet nie obłaskawiłam rozmówcy wzrokiem. I przegrałam. Nie dlatego, iż drugiego dnia okazało się, że bliska mi osoba nie żyje. Nie dlatego, że mam ciężki charakter i dzień wcześniej zachowałam się podle, ale z tego powodu, że pośród tysiąca złości i tysiąca dobrych chwil, niczym w ,,kocha, nie kocha” wróżonym z płatków stokrotki, los postawił na gorsze emocje, niekorzystny moment… i zostawił mnie z tym samą, śmiejąc się zapewne z tej gorzkiej groteski do rozpuku. Zwykły fakt zmienił wszystko…

Zabieram się za czytanie tomiku. Wertuję strony, chcąc zacząć od losowo wybranego wiersza, ale ulegam nawykowi – sięgam do początku. We wstępie autorka stwierdza: ,,Zadaniem tej publikacji jest inspiracja oraz to, żebyś – Drogi Czytelniku – spojrzał na siebie z innej perspektywy, przez pryzmat osobistych, życiowych doświadczeń”. W dalszej części wstępu dostrzegam także odniesienie do stokrotek – wydźwięk całkiem przeciwny od przedstawionego przeze mnie. To chwila, w której odpuszczają mocniejsze emocje… i pojawiają się kolejne wspomnienia.

img_7958

Nie mam pojęcia, czy tomik okaże się dla mnie inspiracją. Podejrzewam, że będzie po prostu dosadnym podsumowaniem kołowrotka zdarzeń. Wiem natomiast, że inspiracją może być z pewnością Małgorzata Rebizant (Rosicka), autorka ,,Drogi przez”.

Za każdym tekstem kryje się czyjaś historia – kryje się człowiek. Analogicznie, za każdym człowiekiem ukryte są pokłady różnorakich tekstów, wiedzy. Mając okazję uczestnictwa w wieczorze poetyckim, przysłuchując się temu, co autorka ma do przekazania, nie zorientowałam się nawet, kiedy on minął. Emocje, które w sobie tego dnia na nowo odnalazłam, towarzyszą mi do dziś.

Co wyniosłam ze spotkania?

– Świadomość, że nigdy nie jest za późno, by zająć się na nowo tym, co się lubi robić. Można reanimować swoje pasje nawet po kilkunastu latach i robić to z klasą. To pocieszające, kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny, rok tylko trzysta sześćdziesiąt pięć dni, etc.

-Kiedy przedmioty giną, nie trzeba ich szukać. Widocznie tak miało być. Spokój i uśmiech towarzyszące autorce przy wypowiadaniu się na ten temat były dla mnie na początku totalnie nieadekwatne do opisywanej sytuacji. Jak można tak podchodzić do życia?! Przecież, gdy się coś zgubi, należy przetrząsnąć całe mieszkanie. Jeżeli to nie pomoże, należy przeszukać je drugi raz i trzeci… A jeśli i wtedy nie wyjdzie, należy przewrócić mieszkanie na lewą stronę i spróbować jeszcze raz. Nagle w głowie pojawia się refleksja: może podchodzę do życia w ten sposób tylko dlatego, że ja zwykle gubię klucze? Gubię, mimo iż zawsze (przynajmniej według założeń) odkładam je w to samo miejsce. Może w innych przypadkach, przy mniej ważnych sprawach, warto czasem odpuścić?

-Uzmysłowiłam sobie, że uwielbiam kameralne wydarzenia kulturalne, ich klimat. To spotkanie skumulowało we mnie tak wiele emocji, za którymi tęskniłam, które były mi potrzebne jak powietrze.

-Subiektywny, ale kto wie, może i celny wniosek: Pewnie wielu ludzi nie rozumie poezji, ale i duża część populacji może się jej zwyczajnie bać. Bać się wysiłku, który trzeba podjąć, by poradzić sobie z samym sobą. Świadome czytanie dla poszerzenia horyzontów to nie szkoła, gdzie istnieje jedna, poprawna, słuszna interpretacja, której wyartykułowanie pozwala otrzymać lepszy czy gorszy stopień i o wszystkim zapomnieć. To prawdziwa przygoda, która może nas zaprowadzić w naprawdę wyjątkowe miejsca, ale i tam, gdzie niekoniecznie chcielibyśmy się znaleźć ( w przestrzeń niedokończonych spraw). To życie, w którym sami wystawiamy sobie ocenę i nie zawsze spodoba nam się to, co zakołacze w sercu i sumieniu.

img_7940

Powyższy tekst pisałam przez kilka dni, wciąż nie potrafiąc dojrzeć, co jest z nim nie tak. Walczyłam ze sobą o każdy wers, pojedyncze słowo. Teraz jestem w stanie stwierdzić, że myśli po takich spotkaniach powinno się przelewać na papier po miesiącu, a nie już drugiego dnia. Wtedy pewnie człowiek jest w stanie ustalić, co było naprawdę ważne, warte przekazania. Wtedy emocje, odczucia, są już po części skatalogowane. To jednak pierwszy wieczór poetycki, w którym przyszło mi uczestniczyć, więc wybaczam sobie takie, a nie inne podejście do sprawy i myślę, że jeżeli tak wyglądają one zwykle, to znalazłam nowe uzależnienie ????

Dziękuję za wspaniale spędzony czas, który zaowocował refleksją towarzyszącą mi do tej pory. Kończę ten wywód, by kontynuować swoją ,,Drogę przez”, brnąc dalej z niedosytem ????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *